Drużyna Mewy przystąpiła do tego meczu bez kilku nieobecnych graczy. Kontuzje i choroby wykluczyły z gry min. Grabowskiego, Koconia czy Nogajskiego. O sile ataku stanowić miał trójkąt - najbardziej wysunięty Romankiewicz i biegający na bokach boiska pomocnicy - Kłosowski i Trzaska. Nowakowski miał uprzykrzać życie rywalom w środku pola, a duet obrońców - Żmuda i Fonder - miał strzec dostępu do bramki, w której od pierwszych minut wystąpił Przybyłkowski. Boczni obrońcy - Milewski i Ziemak mieli wspomagać akcje ofensywne swojej drużyny nie zapominając rzecz jasna o zadaniach obronnych. Mecz zaczął się niezbyt dobrze dla gospodarzy, którzy w 10 minucie stracili bramkę. Zawodnik z Modlina był jednak na pozycji spalonej i sędzia nie uznał tej bramki. Jednak w 17 minucie drużyna Lotniska strzeliła już bramkę prawidłową po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. W 23 minucie szarżującego w polu karnym Nowakowskiego rywale wycięli równo z trawą i sędzia odgwizdał rzut karny. Milewski podszedł do piłki i choć strzał z 9 metra był w środek bramki to bramkarz był bez szans. Chwilę później, w 28 minucie, szalejący na prawej flance Trzaska celnie dośrodkował do Romankiewicza, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Do przerwy Mewa prowadziła zatem 2-1.
Po wznowieniu gry Krubinianie dominowali na całej długości boiska nękając co chwila bramkę rywali. W 35 minucie mocne dośrodkowanie Milewskiego wleciało w pole karne. Jeden z obrońców gości chcąc sparować piłkę uderzył ją głową wprost do własnej bramki. Ataki Mewy nie ustawały. W 37 minucie Milewski po raz kolejny miał duży udział przy kolejnej bramce dla swojej drużyny. Kolejne mocno bite dośrodkowanie zakończyło się na nodze Romankiewicza, który lekkim strzałem przelobował wychodzącego bramkarza. Końcówka meczu również należała do gospodarzy. Kolejny rzut karny za faul na Fonderze zamienił się na gola, jednak nie bez drobnych problemów. Do piłki podszedł Kłosowski, jednak jego strzał wybronił bramkarz z Modlina, ale na tyle szczęśliwie że piłka trafiła pod nogi czujnego Romankiewicza, który trafił do siatki po raz kolejny. Romankiewicz występujący w tym spotkaniu z konieczności na szpicy mógł zatem cieszyć się ze strzelonego hat-tricka. Gratulacje dla całej drużyny za dobry występ i pełne zaangażowanie w grę!